Polska objechana i kawałek Czech też ;-) .
Na VSJ i z powrotem do domu dotarliśmy z TereSką bez problemów.
Dziękuję wszystkim, którzy kibicowali mojej wyprawie i trzymali za mnie kciuki. Korzystając z tego, że wreszcie mogę pisać z dużego komputera jutro poogarniam temat, zrobię podsumowanie i dorzucę brakujące fotki.
Podsumowanie:
9 dni w trasie - 7 w siodle. Najkrótszy przebieg to ok. 70 km w czasie VSJ, najdłuższy to ok. 730 km
Wyjeżdżałem o 6 rano i do celu docierałem zwykle pomiędzy 21-22.
W czasie całej wycieczki przejechałem 3550km, Jawa spaliła 146l benzyny i prawie 4 litry oleju

.
Średnia spalanie na całej trasie wyniosło ok. 4,1l/100km przy prędkości przelotowej pomiędzy 90-100 km/h. Sam się zdziwiłem, ale skrupulatnie zapisywałem wszystkie tankowania i jeszcze wczoraj specjalnie Jawę zatankowałem pod korek tuż pod domem.
Opłaciły się przygotowania do wyjazdu opisane w pierwszym poście. W trasie nie miałem żadnej awarii poza opisaną przygodą z lewym boczkiem ( jedyna rzecz, której nie zrobiłem bo uznałem, że jak już tyle czasu jest napęknięty i nic się nie dzieje to znaczy, że nie odpadnie

).
Nie była to jazda turystyczna połączona ze zwiedzaniem okolicy tylko walka z czasem żeby na miejsce docelowe dojechać. Przy tak długich trasach średnia rzadko kiedy wychodzi powyżej 50km/h ( postoje, tankowanie, szukanie trasy itp). Jeździłem głównie drogami wojewódzkimi - polecam, nienajgorsze, a puste. Na krajówkach cały czas trzeba uważać na samochody za sobą i te wyprzedzające.
Jeśli nie jedzie się z namiotem to warto dzień wcześniej zarezerwować jakiś nocleg. Dzisiaj to już nie jest problemem, a dużo przyjemniej jedzie się mając zapisany, albo wbity w nawigację konkretny adres. W mniejszych miejscowościach trudno będzie znaleźć po ciemku agroturystykę czy rodzinny pensjonat i jeszcze zbudzić gospodarzy. Pozostaje wtedy błąkanie się po głównej drodze w poszukiwaniu przydrożnego motelu. Ceny noclegów też są coraz bardziej przystępne. Przyczepa na Mierzei Wiślanej z dostępem do WC i prysznica 25zł, moteli w Supraślu 40zł, Bieszczady w Karczmie 50zł ( można taniej), Rodzinny Ośrodek wczasowy w Dusznikach Zdroju 45zł. Wszędzie pokoje z łazienkami. W sumie bardziej opłaca się nocować w małych pensjonatach niż targać namiot i śpiwór - chyba, że rozbijamy sie na dziko.
Bardzo przyjemna była świadomość, że spora grupa z Was trzyma za mnie ( za Jawę

) kciuki.
Cudne były też spotkania na trasie, chęć gdyby trzeba było pomocy, nakarmienia "wędrowca" czy też po prostu wspólnej przejażdżki. Stąd jeszcze raz podziękowania dla Obelix'a, Tomka, Rozztocza, Jacka z żoną, Tigrasa i Reni z Zysiem ( tu już wracaliśmy razem z Gosią i Tomkiem z VSJ - dwudaniowy niedzielny obiad i sernik na zimno w mistrzowskim wykonaniu Pana domu - nie do opisania).
Dzięki temu wyjazdowi zobaczyłem całkiem duży kawałek naszego kraju, miejsca, o których myślałem już wcześniej i wiem, że jak tylko czas i możliwości pozwolą chętnie co roku spędzę jeden tydzien w siodle by już teraz bez gnania na czas pozwiedzać wybrany zakątek Polski.
Motor zapewnia łatwość przemieszczania, możliwość ominięcia korków, a przyzwoity strój sprawia, że nawet w czasie jazdy w deszczu ( choć nie w każdym

) człowiek pozostaje uśmiechnięty.
Na tym kończę w kolejnych postach postaram się wkleić zdjęcia, które nie przeszły z komórki.
Jeśli ktoś chciałby się czegoś dowiedzieć o samych przygotowaniach lub trasie to zapraszam na priv'a.